Nowatorski pomysł czy destruktywna fanaberia władcy? Narzucona przez monarchę unia wyznań ewangelickich w Prusach, w wyniku której powstał Kościół Ewangelicki Unii Staropruskiej, wzbudziła rozbieżne emocje i przyniosła istotne konsekwencje. Zadowoliła jednych, pognębiła innych, dopomogła germanizacji ziem polskich. Czym była i skąd wziął się jej pomysł?

W 1817 roku Fryderyk Wilhelm III (1770-1840) sprawnym ruchem ręki podpisał leżący przed nim dokument. Jak miał w zwyczaju on i jemu podobni władcy doby absolutyzmu oświeconego, dekretem gabinetowym zaprowadzał nowy ład w swoim władztwie.

Świeżo podpisany dokument wieścił, iż od dnia 31 października 1817 roku rozpoczyna się w Prusach nowa era dla wyznań ewangelickich. Rodziła się unia wyznaniowa, która miała połączyć w jeden Kościół odrębne dotąd wyznania luterańskie i kalwińskie. Fryderyk Wilhelm III był zadowolony. Realizował swój oświeceniowy i polityczny projekt. Dla Hohenzollerna i jego politycznych celów unia była bytem jakże pożądanym i dobrym. Na poziomie ludu i gmin wyznaniowych bywało jednak inaczej co pokazały późniejsze wydarzenia.

Pomysł

31 października 1817 roku przypadała okrągła trzechsetletnia rocznica słynnego wystąpienia Marcina Lutra (1483-1546) w Wittenberdze, w czasie którego upubliczniono 95 tez przeciw nadużyciom papiestwa i odpustom. Fryderyk Wilhelm III postanowił uczcić rocznicę w specyficzny sposób: „obdarował” siebie i wspólnoty luterańskie oraz kalwińskie wspomnianą unią wyznaniową. Zdecydował tym samym o powołaniu narodowego Kościoła ewangelicko-chrześcijańskiego w Prusach. Skąd tak oryginalny pomysł na połączenie konfesji o dość odmiennej tradycji? Luteranie i kalwiniści różnili się diametralnie od siebie. Dzieliły ich ważne kwestie dogmatycznie, jak na przykład rozumienie Wieczerzy Pańskiej – dla luteran była ona realną obecnością Jezusa Chrystusa pod postacią chleba i wina, dla kalwinistów zaś symboliczną i duchową.

Źródeł pomysłu było kilka. Pierwszym i decydującym był duch epoki Oświecenia i idąca za tym wiara w rozum i racjonalność tego, co otacza człowieka i od niego wychodzi. (Człowiek jest miarą wszystkiego! … a gdzie jest BÓG…? ) Do tego dochodziło przeświadczenie o prawach naturalnych i ogólnych (wspólnych) dla wszystkich ludzi. Oświeceni uczeni głosili także religię naturalną, rozumiano raczej jako „religię w kategoriach moralnych, czemu towarzyszyło przekonanie o istnieniu zasad etycznych wspólnych dla wszystkich ludzi”. W ten sposób ginął, a przynajmniej był marginalizowany, pierwiastek doktrynalny i kościelny, ustępujący etyce ogółu. W takim rozumieniu doktryna danego kościoła czy „drobne” różnice teologiczne obu konfesji nie były aż tak istotne.

Fryderyk Schleiermacher

Orędownikiem unii (do czasu) był jeden z najważniejszych uczonych niemieckich tamtego oświeceniowego czasu, Fryderyk Schleiermacher (1768-1834). Był on urodzonym we Wrocławiu filozofem, pedagogiem i teologiem luterańskim. Wprowadził on teologię luterańską (biblistykę) w nieznane dotąd przestrzenie, opracowując własną zasadę hermeneutyki, czyli sposobu interpretacji tekstów biblijnych. Jednocześnie Schleiermacher był pietystą, dla którego w religii obok wiary i instytucji kościelnej liczyło się także to, co propagował ten nurt protestantyzmu.

Wspomniany pietyzm był kolejnym źródłem dla unijnej idei pruskiego monarchy. Był to prąd religijny powstały w protestantyzmie niemieckim doby XVII wieku, zapoczątkowany we Frankfurcie nad Menem przez duchownego luterańskiego Filipa Jakuba Spenera (1635–1705). Pietyzm narodził się jako sprzeciw wobec zbyt sztywnej i zinstytucjonalizowanej religijności ówczesnych gmin luterańskich. Akcentował on potrzebę osobistego nawrócenia i wejścia w przestrzeń wiary, uznawał rolę uczucia w religii oraz ważne zadanie społeczności wiernych praktykujących wiarę w podobny sposób, podkreślał wartość wspólnej modlitwy i lektury Biblii oraz działalności dobroczynnej (pobożność praktyczna).

Filip Jakub Spener

Ostatnim – choć niezwykle istotnym – czynnikiem był zysk polityczny monarchy. W myśl prawa stawał się on głową nowego Kościoła. Otrzymywał w ten sposób realny wpływ na jego działalność. Mógł decydować nie tylko o kwestiach finansowych, budowlanych czy kadrowych, ale także liturgicznych. Późniejsza praktyka pokazała, iż władca korzystał z tych kompetencji, a przymierze tronu i ołtarza w Prusach stało się silną praktyką i rzeczywistością unijnego Kościoła.

Kościół Ewangelicki Unii Staropruskiej: początek zjednoczenia

Oficjalnym początkiem połączenia wyznań były wspólne dla luteran i kalwinistów uroczyste nabożeństwa z komunią świętą w dniu 31 października 1817 roku. Na ołtarzu – na wzór luterański – znajdował się krzyż i płonęły świece. Pod koniec liturgii wszyscy przyjmowali komunię świętą także na sposób luterański. Dla kalwinistów były to jednak elementy obce (ryt liturgii, świece i krzyż, forma komunii) i już od początku powodowały dyskomfort i narastający dystans do unii. Opór pojawił się także wśród luteran. Powodem wzrastającej niechęci obu byłych już wyznań była m. in. nowa agenda, ułożona i wprowadzana przez Fryderyka Wilhelma III od 1822 roku. Zawierała ona wspólną unijną liturgię. Kalwinistów odpychał nowy ryt nabożeństw, a luteran m.in. nowy ubiór duchownego (tradycyjne szaty liturgiczne zastąpiono czarną togą z białą befką, która bardziej wskazywała na wykształcenie duchownego i płynący z tego autorytet oraz urzędniczą rolę niż funkcje religijne). Sprzeciw budziło też bliskie przymierze kościoła i państwa. Sprzeciwiał mu się m. in. Fryderyk Schleiermacher. Postawy oporu wpłynęły z czasem na formę wprowadzanej unii.

W pierwotnym kształcie połączenie wyznań miało być unią realną – rzeczywistym połączeniem konfesji w nowy wspólny kościół z jedną dogmatyką, liturgią i zarządem. Ten pomysł był wprowadzany do początku 1834 roku, gdy Fryderyk Wilhelm III zrezygnował z niego na rzecz unii federacyjnej. Łączyła ona oba wyznania w sposób jedynie zewnętrzny. Unia miała ostatecznie charakter niszczycielski dla przekazu Ewangelii. Kościół ten – po wielu przekształceniach – przetrwał na terenie Niemiec do dnia dzisiejszego jako Unia Kościołów Ewangelickich bez jakiegokolwiek moralnego kręgosłupa czy żywych zasad wiary.

Nie będziesz zaprzęgał do orki razem wołu i osła.

Pokłosie łączenia państwa i kościoła miały już w historii swoje przykłady. W takim łączeniu za każdym razem cierpiał przekaz Ewangelii, że jedynym Kościołem jest Oblubienica Jezusa Chrystusa. Wiele wieków wcześniej wcielenie Chrześcijaństwa w struktury Rzymskiego Imperium nie przyczyniły się do wzrostu nawróceń czy do zachowania czystości wiary, tak samo Pruski eksperyment nie zrobił nic dobrego. Kościół Luterański na zasadzie większości liczebnej wchłoną Kościół Kalwiński. W ten sposób reformatorskie skrzydło niemieckiego protestantyzmu straciło wolność wyznania do ciągłego reformowania się i stało się zakładnikiem martwego skrzydła czyli Kościoła Luterańskiego.

Kiedy wspominamy Marcina Lutra i Święto Reformacji, warto pomyśleć o linii czasu aby nie stawiać wozu przed końmi. Za każdym razem kiedy dochodziło do duchowego przebudzenia i do wczesnej czy późnej Reformacji osadzenie nowego ruchu z martwym kościołem (nominalnie) czy z instytucją państwa kończyło się źle dla Reformacji i dla przebudzenia.

Niedawne (Październik 2022) połączenie ”Bestii” i kościołów protestanckich nie może przyczynić się pozytywnie do głoszenia Ewangelii.

Podobnie będzie wyglądała sprawa pokłosia wizyty pastorów protestanckich w Watykanie; Pozornie poluźnienie ucisku władzy na wyznaniach Ewangelicznych i krótka możliwość wypłynięcia na polityczne salony. Jednak fala powrotna przyniesie w oczach opinii publicznej postrzeganie Ewangelii przez pryzmat politycznego brudu i kościelnych skandali. Wypracowane przez lata dobre imię lokalnych społeczności ewangelicznych zostanie zatarte, a w zamian będzie przypisane im imię ludzi władzy z jakimi kolaborują.

Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje». Lecz Jezus mu odrzekł: «Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz>>

Ten wątek nie jest jedynym zapisem propozycji wejścia na salony władzy i sławy. Widzimy to wyraźnie na kartach Ewangelii, ale spotykamy się z tym sami w codziennym życiu. Kompromis moralny i chęć zdobycia wpływów mogą na co dzień mieć zamaskowany wygląd. KRK i inne kościoły Starej Reformacji umierają w oparach lewicowego obłędu i seksualnych skandali. Posiadają jednak nadal spore wpływy oraz nieruchomości jakimi mogą wabić swoje potencjalne ofiary. Stowarzyszenie się z takimi umierającymi organizacjami nawet w drugorzędnych sprawach pomocy humanitarnej może okazać się z pozoru niewinne, a w rzeczywistości zabójcze dla przekazu Ewangelii. Ewangelia budzi sprzeciw i będzie budzić przez swój radykalny przekaz; wezwania grzeszna do pokuty. Uwikłanie się, nawet w drobnych sprawach z martwymi kościołami doprowadzi do oskarżenia o hipokryzje nawracania innych i jednoczesnego przykrywania grzechu w swoich szeregach. (Nawet jeśli jest on tylko przypisywany przez stowarzyszenie się z upadającymi instytucjami kościelnymi.)


Czytaj więcej: https://histmag.org/Kosciol-Ewangelicki-Unii-Staropruskiej-luteranie-i-kalwinisci-w-objeciach-pruskiego-orla-18470?fbclid=IwAR0Z6N5VrDVpGHn7f5rG2iPxHRH0Qb1hrJABZ5cIYxH47NsFJ9dxteAhclk